23 maja

Dostałam przepustkę i pojechałam na spotkanie z Anną. Anna jest psychologiem i pracuje w Warszawie. Opowiedziałam jej o swojej obecnej sytuacji. Właściwie to dopiero w czasie tej rozmowy wiele spraw sobie uświadomiłam. Stwierdziłam, że mam bardzo małe szanse na wyleczenie. Tak małe, że jest to prawie niemożliwe. Morfina daje zbyt duże uzależnienie psychiczne. Mam dwie drogi do wyboru, wyleczenie lub odtruwanie się co pół roku i szybka śmierć. Anna nie usiłowała mnie przekonać, że warto żyć, warto walczyć o siebie. Przyjęła do wiadomości oświadczenie człowieka świadomego swego życia i przyszłości. Potraktowała mnie jak dorosłą, dojrzałą osobę. A przecież dzisiaj daleko mi do dojrzałości. Moje życie to tylko wielki smutek. I dlatego tak to wszystko poważnie wygląda. Anna odwiedzi mnie w sanatorium.

Po południu pojechałam na Stare Miasto. Spotkałam wielu znajomych hipów i ćpunów. Jedliśmy lody i wygłupialiśmy się. Ale ciągle myślałam o mojej rozmowie z Anną. Czy naprawdę jestem stracona?

Загрузка...