13 grudnia

Pojechaliśmy z kamerami na Białą Salę. Poznano mnie tam. To jest charakterystyczne – zna się latami każdego pacjenta z odwyku, tak silna bywa więź emocjonalna.

Ściskało mnie w gardle jak przed ważnym egzaminem, bolało w skroniach. Byłyśmy tutaj z Marzeną. Byłyśmy tak blisko i tak daleko, każda zajęta własnym umieraniem. Ponad sześć lat. To cała epoka w życiu ćpuna.

Nie wiedziałam, co mam tym ludziom powiedzieć. Oni byli na jednej planecie, ja na odległej od ich widzenia świata. Oni jeszcze z przeznaczeniem na śmierć, jeszcze opętani innym rodzajem szaleństwa. Dorota, piękna dziewczyna, całkowicie zniszczona, bez żadnej wiary w jakąkolwiek szansę.

Загрузка...