16 kwietnia

Teraz to takie oczywiste, że można rozdzielić złe od dobrych uczynków. A wtedy… wtedy miałam czternaście lat i psa, który mnie kochał bezgranicznie, i nic właściwie wydarzyć się nie mogło, dlatego ukradkiem wyruszyłam w Święte Miasto i mijałam śpiących pod świątynią, żebraków w Alejach, złodziei podczas modlitwy i prostytutki podsypiające na dworca A natchniony kapłan rozdawał wiarę i chleb.

I wtedy poraziło mnie, wessała samotność pustego miasta nocą, rozpacz nad świadomością i wędrówka do nikąd, w śmierć.

Zamykałam w dłoniach twarz. I przepływałam przez przekłute żyły latami, a mózg wyciekał na bruk, w Święte Miasto powracałam leczyć rany i sumienie. Na ulicach sprzątano ciała, a ja dalej waliłam głową w mur, kalecząc twarz i dłonie cienia. Nastąpił kres wędrowania, ostatni przyjaciel odszedł w bezzębnym uśmiechu, zawisł nad wanną przekłuty złotym strzałem. Wzięłam sznur i zrobiłam wieczną pętlę.

Tyle mogę Ci powiedzieć. Więcej nikt nie jest w stanie zrozumieć.

Загрузка...